Autor Wiadomość
Bartek
PostWysłany: Nie 17:16, 18 Maj 2008    Temat postu:

Ależ ciekawa dyskusja !!! Dziękuję Ani i Monice za niezwykle mądre wypowiedzi. Zgadzam się z wami w 100 %!
Lapid
PostWysłany: Nie 2:29, 18 Maj 2008    Temat postu:

Największym sukcesem szatana jest to, że ludzie zapominają, że on istnieje...
Lapid
PostWysłany: Nie 2:11, 18 Maj 2008    Temat postu:

Zanim się podejmie jakikolwiek temat należy najpierw zdetonować wszystkie ładunki emocjonalne...
Co do poglądów ks. Hryniewicza nalezy stwierdzić, że wywołały swojego czasu niemałą burzę co do apokastazy... O tyle jest to cenne, że pozwoliło na umocnienie nauki o zbawieniu i potępieniu. Oczywiście nade wszystko polecam dzieła Hansa Ursa von Bathasara (już wyżej wspomnianego).
Decain
PostWysłany: Czw 0:12, 15 Maj 2008    Temat postu:

Może skrypt coś więcej wyjaśni w tych kwestiach.

Mi się udało znaleźć krótką wypowiedź o. Jacka Salija o pustym piekle:

DS: Jedno z pytań naszych czytelników do ojca brzmi: czy piekło jest puste?

JS: Nie wiem. Oczywiście chciałbym, żeby było puste - a jeżeli ja bym tego pragnął, to tym więcej Pan Bóg! Niestety, możemy Mu na to nie pozwolić, żeby piekło było puste. Jedno wiem na pewno - ja się tam mogę dostać. Nieraz powtarzam, że naukę o potępieniu wiecznym powinniśmy przyjmować jako słowo miłości Boga do człowieka. Bóg nas z miłością ostrzega: ludzie, uważajcie, żebyście nie zmarnowali samych siebie! Sprawy waszych zaangażowań ostatecznych traktujcie poważnie!

Swoją drogą, bardzo ciekawy wywiad: http://www.semestr.pl/2,1466.html
Anji
PostWysłany: Śro 23:28, 14 Maj 2008    Temat postu: Re: OwoceMoichPoszukiwańZwiązanychZEschatologią

Monika Kosycarz napisał:
Kiedy ksiądz mówił, że : "Nie można stawiać znaku = między wiarą w niebo i wiarą w piekło" oraz kiedy mówił, że "nie można powiedzieć - Wierzę w piekło", to ja pomyślałam - Jak to?!

Ja to zrozumiałam tak, że skoro pojmować niebo i piekło jako stan, a nie miejsce, to wierzenie w niebo nie równa się wierze w piekło o tyle, o ile wiemy, że w niebie już ktoś jest, a o piekle tego nie możemy stwierdzić. To tak jakby postawić pytanie, czy w jakiejś dzielnicy panuje nieszczęście (jako stan - gdyż analogiczne piekło jest stanem wiecznej nieszczęśliwości) i nie wiedząc o żadnym nieszczęśliwym jej mieszkańcu, nie moglibyśmy powiedzieć, że panuje w niej nieszczęście, że istnieje tam jako stan. Natomiast wiedząc, że są tam ludzie szczęśliwi, moglibyśmy analogicznie powiedzieć o istnieniu szczęścia. Może to trochę niezręczne porównanie, Rolling Eyes ale mam nadzieję, że ktoś oprócz mnie będzie wiedział o co mi chodzi Smile

A tak poza tym, przychylając się do tego, co powiedziała Monia, to uważam, że ks. Perzyńskiego niezbyt łatwo się słucha i może być trudno o pewne i konkretne zrozumienie tego co mówi i co ma wtedy na myśli...
Glowa
PostWysłany: Śro 17:47, 14 Maj 2008    Temat postu:

Ania napisał:

Nauczyłam sie ostatnio, że chodzenie na wykłady przedstawiające niekoniecznie naukę Kościoła bardzo rozwija. Można samemu poczytać i poszukać...


A ja nauczyłem się, że chodzenie na wykłady przedstawiające naukę Kościoła zupełnie nie rozwija. Co więcej, burzy wizję studenta, który stawia trudne pytania, ciągle czegoś szuka, sprawdza, chce wiedzieć...

Ponieważ środowisko naszej uczelni jest małe, niestety nie mogę odnieść się personalnie, choć na konkretnym przykładzie mógłbym pokazać jak wykładowcy odnoszą się do studentów, którzy nie ograniczają się do przeczytania skryptu.

I jeszcze taka smutna, osobista refleksja z tym związana. Czasem wydaje mi się, że im więcej takich nieciekawych doświadczeń, tym większa szansa na to, że skończę w serwisie pokroju racjonalista.pl
Monika Kosycarz
PostWysłany: Śro 17:14, 14 Maj 2008    Temat postu:

Ja przeczytałam i dziękuję Ci Aniu za ten głos obrony!
Jest to głos cenny, bo piszesz o czymś, o czym masz jakąś wiedzę, bo już coś czytałaś na ten temat. Zasada wierności Kościołowi jest ważna. Ja myślę, że teolog powinien z ostrożnością oceniać, nie zbyt pochopnie poglądy, o których słyszy, ale wnikliwie je badać najpierw i oceniać glównie pod kątem zgodności z oficjalną nauką Kościoła. Ani zbyt łatwo nie wierzyć, ani też nie potępiać. Poglądy mogą być różne, a prawda jest tylko jedna. Nawet, jeśli poglądy różnych ludzi różnią się od siebie bardzo, to jako kryterium ich oceny trzeba wziąć ich zgodność z prawdą wiary i jeśli są zgodne, choć między sobą różne, to są prawdziwe.

Tomku, dziękuje też za Twoj głos! Chociaż był on bardzo polemiczny do mojego. Wyszło na to, że prawie posądzam ks. Perzyńskiego o herezję. Może nie aż tak, ale dla mnie rzeczywiście zabrakło tam jasno powiedzianego oficjalnego stanowiska Kościoła na temat piekła, jego istnienia. A pojawily się jakieś spekulacje, różne stanowiska, a przecież prawda jest jedna i od niej powinno się zacząć. Nie chcę budować swojej wiary na poglądach wybranych teologów, ale na nauce całego Kościoła, której nie można się sprzeciwiać. A inne poglądy mogę znać nie uznając je za <dogmaty>.

Nie zrozum mnie źle. Ja wierzę w istnienie nieba, piekła i czyśćca, bo tak uczył Pan Jezus, Pismo święte i taką wiarę przekazuje Kościół. Gorąco pragnę pójść do Nieba, a jednocześnie tego samego pragnę dla moich bliskich i nie tylko dla nich i o to się modlę. Zresztą jest modlitwa: "O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebuą Twojego miłosierdzia". Trzeba zaufać Panu Bogu, bo On z pewnością nikomu krzywdy nie zrobi. Jest w Kościele ta nadzieja. Po to modlimy się za zmarłych. ale ona nie wyklucza istnienia piekla ani sądu.

Myślę, że są książki o eschatologii (jak dotrę do bibliografii na ten temat, to Ci prześlę. Zainteresuję się tym w okolicach egzaminu w czerwcu). Czytalam kiedyś taką malutką książeczkę o. Salija o Niebie. Warto do niej zaglądnąć. Jest w naszej bibliotece. Porusza ciekawe tematy, m.in. czy w niebie spotkamy naszych bliskich?.Na te tematy trzeba też mowić z pokorą, bo nie wiemy lepiej od Pana Boga. Jak już pisalam wcześniej, wezmę kiedyś na warsztat ks. Hryniewicza. Wtedy napiszę coś więcej. Twoja wypowiedź mnie do tego jeszcze bardziej skłoniła, zmobilizowala.
Ania
PostWysłany: Śro 7:49, 14 Maj 2008    Temat postu:

Tomku, ale przecież sam fakt, że ktoś się tym zajmuje (nawet jeśli jest jedyną osobą w kraju, która to robi) nie znaczy, że jego poglądy są słuszne...w przeciwieństwie do wyznań protestanckich teologowie Kościoła katolickiego są zobowiązani treścią orzeczeń Magisterium.

Nie chodzi mi o to, żeby w ogóle negować wszystkie dokonania naukowe ks.Hryniewicza. Wydaje mi się jednak, że on po prostu balansuje na granicy ortodoksji i herezji i zamiast słowa "pewność" używa określenia "nadzieja", nadając mu jednak znaczenie tego pierwszego.

Poza tym sam temat jest bardzo "śliski" i wymaga gruntownego przygotowania i wiedzy, a nie tylko "przeczuć". Jeśli ks.Hryniewicz mówi, że wizja sądu ostatecznego i wiecznego ognia z Ewangelii wg św. Mateusza to wpływ starotestamentalnej etyki sprawiedliwości, która nie ma nic wspólnego z Bogiem-Miłością to mi ręce opadają.

A samo stwierdzenie, że w Bogu prawda to co innego a miłość co innego też nie jest dla mnie jasne. "Tworzenie" w Bogu, Który jest jednością jakichkolwiek podziałów nie może prowadzić do niczego dobrego. Zawsze istnieje też niebezpieczeństwo, że teolog sobie Pana Boga poukłada, zaszufladkuje i uporządkuje.

napisałam tyle, że nie wiem czy ktoś to przeczyta:) pozdrawiam serdecznie!


Poza tym
Glowa
PostWysłany: Śro 0:52, 14 Maj 2008    Temat postu:

Co to znaczy, że jego (ks. Hryniewicza) eschatologia pozostawia wiele do życzenia? Ilu teologów w Polsce zajmuje się tym wycinkiem teologii dogmatycznej? Trochę niepoważna ta ocena.

Wydaje mi się, że ks. Perzyński wcale nie chciał powiedzieć, że piekła nie ma. Chciał raczej zaszczepić w nas tę nadzieję, której świadkiem jest ks. Hryniewicz. Nadzieję, że piekło może być puste.
Monika Kosycarz
PostWysłany: Wto 17:56, 13 Maj 2008    Temat postu:

Aniu, dziękuję Ci za tę ostatnią uwagę! Masz rację! Na takich wykładach trzeba uważniej słuchać, nie we wszystko wierzyć, wyrabiać sobie własne zdanie i rzeczywiście szukać prawdy. Chociaż łatwiej i przyjemniej jest słuchać kogoś, kto jest pewnym autorytetem, kogo można spytać o radę, o wiedzę, ale takich ludzi trzeba szukać. Niektórzy rezygnują z nudnych wykładów i to czasem tacy, którzy mogliby podjąć dykusję, polemikę nawet z wykładowcą, czy choćby zadać pytanie, jak to zrobił któregoś razu Paweł Zaręba na eschatologii. Wtedy wykład zrobił sie o wiele ciekawszy i sklonił może niektórych do własnej refleksji. To wymaga nieraz odwagi. Albo można szukać samemu. Taka droga rzeczywiście rozwija, poszerza horyzonty.
A o ks. Hryniewiczu slyszałam sprzeczne opinie. Są tacy, którzy chwalą go za wiedzę na temat prawosławia, ale jego eschatologia pozostawia wiele do życzenia. Dlatego ja z dużym dystansem slucham o tym teologu. Może dla własnej wiedzy powinnam, kiedyś coś przeczytać jego autorstwa, żeby nikt mi nie zarzucił, że powtarzam cudze teorie. Pozdrawiam!
Cieszę się Aniu, ze nas czasem odwiedzasz i aktywnie udzielasz się na forum :)
Ania
PostWysłany: Wto 13:25, 13 Maj 2008    Temat postu:

odnośnie ks.Hryniewicza...jego teologia nie jest (Bogu dzięki) oficjalną nauką Kościoła katolickiego. Poza tym jego teologia też jakoś ewoluuje i inne są teksy z 1990r a inne z ostatniej jego książki.Nie wiemy czy za lat kilka nie wycofa się ze swoich pomysłów. Czytałam jego polemikę z ks.Bartnikiem nt apokatastazy- argumenty Hryniewicza nie mają podstaw biblijnych, a wtedy kiedy nawet powołuje się on na jakiś tekst to robi to w sposób stronniczy i nienaukowy.

Nauczyłam sie ostatnio, że chodzenie na wykłady przedstawiające niekoniecznie naukę Kościoła bardzo rozwija. Można samemu poczytać i poszukać...

pozdrawiam
Ania
Monika Kosycarz
PostWysłany: Pon 23:27, 12 Maj 2008    Temat postu: OwoceMoichPoszukiwańZwiązanychZEschatologią

Kochani, dzisiaj po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji na temat nauczania Kościoła o piekle. Nie wiem jak wy, ale ja po dwóch ostatnich wykładach z eschatologii, nawet po wyjaśnienieniach ks. Perzyńskiego, miałam taki niepokój, że odchodzimy od istoty prawdy o piekle. Ono jest przecież realną rzeczywistością tak jak niebo i czyściec. Kiedy ksiądz mówił, że : "Nie można stawiać znaku = między wiarą w niebo i wiarą w piekło" oraz kiedy mówił, że "nie można powiedzieć - Wierzę w piekło", to ja pomyślałam - Jak to?! Przecież wyznając wiarę w realność istnienia piekła, nie oznacza to wcale, ze chcemy, żeby ktoś tam się znalazł. Nie można przeciwstawiać zbawczej woli Boga - potędze nadchodzącego Sądu Ostatecznego. Bóg pragnie zbawienia wszystkich, ale to nie przekreśla faktu, że dał nam wolną wolę i możliwość wyboru. Szanuje tę wolność. A gdyby ostrzeżenia Pana Jezusa o istnieniu piekła, potępieniu (np. z Mk16,16 - "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony") i w ogóle wypowiedzi Pisma Św. potraktować tylko jako niegroźne przestrogi, a nie realną rzeczywistość, to tak jakbymy Pana Boga traktowali niepoważnie. Dla mnie to jest bardzo ważna prawda wiary, z którą wiąże się wiara w istnienie szatana, a jego odejście było przecież nieodwołalne (nie umiałabym się za niego modlić), wiara odnośnie skutków grzechu. KKK mówi na temat piekła w kanonach: KKK 1033-1037. Znalazłąm też ciekawe artykuly w internecie. Było tam takie zdanie m.in.:"Nie ma sprzeczności pomiędzy istnieniem piekła a Bożym miłosierdziem". Jeden z artykułów Niedzieli(15)2007, Mileny Kindzik, Piekło a Boże miłosierdzie. Zawiera wypowiedź Benedykta XVI, JPII, także komentatorów, też o tezie H. U.von Balthasara. Zachęcam zainteresowanych do odszukania i zapoznania się z tym artykułem. Możecie się ustosunkować do mojej wypowiedzi. Czytałam też fragment tekstu ks. Hryniewicza, który twierdzi m.in, że wolność odrzucenia Boga nie jest wolnością ostateczną w przeciwieństwie do wyboru Boga. Taka wolność jest trochę zniewolona.

Powered by phpBB © phpBB Group
Theme created by phpBBStyles.com