Forum

Daleki jestem od nawracania Ciebie czy innych. Jeśli tak to odebrałaś, to trudno. Choć z drugiej strony, jeśli mi ktoś czasem zwróci uwagę na temat mojej wiary, to specjalnie się nie oburzam. To bardzo dobrze, że moje życie drugiej osobie nie jest obojętne. I nie patrzę wtedy czy ta osoba nie ma może większych problemów niż ja. Na pewno moje słowa nie były skierowane w Twoją stronę.
Chciałem jedynie wyrazić swoje oburzenie, że niektórzy szmacą ten kierunek. Ja rozumiem, że nikt z nas nie jest idealny, ale nie rozumiem, dlaczego niektórym tak łatwo przychodzi obsmarowywanie teologii jako studiów nierozwijających, nudnych, traktowanie teologii tylko jako drogi do ukończenia studiów wyższych. Przecież i na forum padały głosy, że chodzi o to, żeby mieć magistra. O nic więcej. "Teologia? A po co mi to!" Wybacz, ale taka motywacja wzbudza we mnie ocenę negatywną.

naprawde nie będę podawać przykładów,bo po co ludzie mają sobie wyrzucać (bądź nie) pewne sytuacje, natomiast wiem, że nie tylko ja mogłam doświadczyc pewnych rzeczy i nie zawsze były one pozytywne
I wcale nie osądzam tu nikogo, po prostu mówie jak jest, tylko niektórzy albo nie chcą widzieć pewnych sytuacji ale naprawde są "ślepi". I naprawde przez te 4 lata studiowania dowiedziałam się jacy ludzie potrafią być.

To ja już zupełnie nie wiem o co chodzi w tej dyskusji: czy o tzw. "wielkich katolików", czy o po prostu grzesznych ludzi, czy o ludzi (tak, też czytałem takie wpisy na forum) mających w nosie teologię ? Jeśli chodzi o : kategorie pierwszą- nie spotkałem się z nią, drugą- to my wszyscy grzesznicy, trzecią- to jest tzw. kwestia ludzi deklarujących nie chęć w ogóle do Kościoła i tacy są na wydziale. Skoro mamy omawiać problem trzeci (bo chyba to ma na myśli Głowa-"ludzie chcą tylko papierka"), to zacznijmy wątek dotyczący niewierzących, którzy studiują teologię. To jest rzeczywiście problem.

Dyskusja zaczęła się od banalnego problemu, ale skończyła się poruszeniem ważnych problemów. Ot i co Smile